Mojej Magdzie ciągle mało.
Pod choinką znalazła tyle rękodzieła, że miałam nadzieję mieć ją z głowy co najmniej na pół roku.
Ale kiedy tylko zobaczyła Tidę, którą szyłam dla Joasi,
od razu otrzymałam wiadomość : Mamuś, błagam, chcę taką samą!
A wierzcie mi - jak ktoś umie się cieszyć z prezentów tak, jak moja Magda,
jak tak dziękuje i tak chwali - to ręce same rwą się do pracy :-)
No to uszyłam panieneczkę:
Coś Wam powiem.
Kiedy szyłam Tildę Asi - pół dnia walczyłam z trzewiczkami,
bo były to moje pierwsze.
Nie byłam z nich do końca zadowolona, mimo to obiecałam sobie pilnować szablonu jak oka w głowie.
Dwa dni później sprzątam w pracowni, biorę do ręki jakiś świstek i myślę:
co to jest? Nic mi to nie przypomina... chyba jakiś odpad...
Wyrzuciłam do śmieci.
Na drugi dzień - Boże, przecież to był but !!!!!!!!!!!!!
Powiedziałam wtedy jak Hołowczyc w mojej nawigacji -
- Jesteś poza trasą. Nowa będzie lepsza.
I faktycznie - kolejne trzewiczki wyszły ładniejsze :-)))
No, ale nie wyślę samej Tildy, kiedy Magda tak lubi notesy..
Przygotowałam więc kilka - dla niej i jej koleżanek.
Niektóre zaprojektowałam sama, kilka odgapiłam z neta.
Ale dla mnie hitem jest ten ostatni:
- bo pomyślałam sobie, że jak mojej córce tak się podobają vintagowe falbanki i koronki
to pewnie taki notes też przypadnie jej do gustu :-)
i nie mogłam się oprzeć, by skorzystać z pomysłu ... :-)
Przesyłka do Petersburga gotowa.
Chyba Was nią zanudziłam!
Pozdrawiam :-))))