Witam Was
cieplutko …
Pytacie, co
u mnie słychać;
czy żyję, czy szyję …
.
Tak, żyję i
mam się całkiem nieźle :-)
Ale faktycznie – mój blog pokrył się pajęczyną.
Tak samo jak
moja pracownia.
Inne ważne sprawy zajęły mój umysł i serce :-)
Najpierw
wyjechałam do pięknego Petersburga, gdzie spędziłam kilka tygodni.
Powód –
ważki i radosny – narodziny wnuka !!!!
To cudo ma
na imię Fryderyk i jest najpiękniejszym chłopczykiem na świecie :-)))))))
Mam teraz najwspanialszą
parkę i jestem przeszczęśliwą babcią :-)))))))))))))
Po powrocie
do kraju przepakowałam walizki
i ruszyłam na odpoczynek i kurację do
sanatorium.
3 tygodnie tylko dla mnie !!!
Kiedy
przeczytałam w necie, że mój docelowy ośrodek ma najgorsze opinie
i jest
porównywany z ośrodkiem karnym :-) , na 5 minut zamarłam.
Ale tylko na 5 minut,
stwierdziłam bowiem, że nie może być aż tak źle …
Nie myliłam
się.
Poznałam mnóstwo fantastycznych osób,
naładowałam akumulatory, zrelaksowałam
się, wypoczęłam.
Nigdy nie dajcie się zwieść negatywnym komentarzom,
bo tak
naprawdę atmosferę tworzą ludzie !
Jeśli samemu jest się naładowanym pozytywną
energią, uśmiechniętym i otwartym,
to wokół
siebie zgromadzi się same dobre dusze
i wtedy nawet kiepskie warunki nie są w
stanie popsuć humoru !
Teraz rześka i pełna wigoru zdmuchuję pajęczyny i
wpadam w wir pracy.
Mam
nadzieję, że nie zapomniałam jak to się robi
i jeszcze coś fajnego z siebie
wykrzesam :-)
Przesyłam
buziaczki !