Wpadłam na chwilkę, by pokazać Wam moje ostatnie tegoroczne Tildy :-)
i ostatni śpioch :-)
i ostatni box :-)
i niestety -
- chyba po raz pierwszy w życiu nawaliłam.
Nie zrealizowałam trzech zamówień.
Tak mnie rozłożyła choroba, zapalenie gardła i krtani,
że cały tydzień leżałam plackiem.
Choroba zawsze przychodzi w najbardziej niedogodnym momencie.
Normalnie to nawet chora zawinęłabym się w koc i bym szyła,
ale na 27-go miałam zabukowany bilet do Petersburga
i po prostu musiałam wyzdrowieć,
by nie zarazić wnusi, którą jechałam poznać.
Wracam do domu 13-go grudnia i obiecuję dokończyć prace,
zamiast na Mikołaja, dotrą na Święta.
A teraz pozdrawiam Was z najpiękniejszego miejsca na ziemi,
pozdrawiam Was ściskając jednocześnie
moje szczęście, moją miłość, moją wnusię !!!!