Wpadłam na chwilkę, by pokazać Wam moje ostatnie tegoroczne Tildy :-)
i ostatni śpioch :-)
i ostatni box :-)
i niestety -
- chyba po raz pierwszy w życiu nawaliłam.
Nie zrealizowałam trzech zamówień.
Tak mnie rozłożyła choroba, zapalenie gardła i krtani,
że cały tydzień leżałam plackiem.
Choroba zawsze przychodzi w najbardziej niedogodnym momencie.
Normalnie to nawet chora zawinęłabym się w koc i bym szyła,
ale na 27-go miałam zabukowany bilet do Petersburga
i po prostu musiałam wyzdrowieć,
by nie zarazić wnusi, którą jechałam poznać.
Wracam do domu 13-go grudnia i obiecuję dokończyć prace,
zamiast na Mikołaja, dotrą na Święta.
A teraz pozdrawiam Was z najpiękniejszego miejsca na ziemi,
pozdrawiam Was ściskając jednocześnie
moje szczęście, moją miłość, moją wnusię !!!!
Dużo zdrowia Eluniu. Wspaniale że jesteś ze swoimi Kochanymi. Chciało by się rzec: "chwilo trwaj !" i tego Ci z całego serca życzę . :*
OdpowiedzUsuńPiękne tildy! Są rzeczy ważne i ważniejsze ;) wybrałaś tę, która dla Ciebie była najważniejsza i dobrze! Utul swoją wnusię bardzo mocno, żeby było później co wspominać!
OdpowiedzUsuńone są prześliczne
OdpowiedzUsuńCudowne lalunie! Tildy to moja wielka miłość, a ta pierwsza jest po prostu idealna! Kiedyś na pewno taką sobie sprawię!
OdpowiedzUsuńsame piękności :-)))
OdpowiedzUsuńMaravillosos trabajos!!!!
OdpowiedzUsuńZłote rączki! W każdym calu widać precyzję i ogromną miłość do szczegółów.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKochana zdrowiej szybko.....Jak zawsze cudowności.....Buziaki pa...
OdpowiedzUsuń