Witam cieplutko w tak piękny, słoneczny dzień...
Ostatnio mało czasu spędzam przy maszynie, ale udało mi się dokończyć dwie kuchareczki.
Ta, uszyta na zamówienie, pojedzie niedługo do Szwajcarii :
Tę uszyłam dla mojej siostry, której znudziły się warkoczyki moich lal
i zażyczyła sobie "roztrzepańca":
Fajnie, że jest ciepło, moja Julka wreszcie może nacieszyć się działeczką:
Bo jak wiadomo - "W czasie deszcze dzieci się nudzą" :-)
Sliczne!Ja za tilde raczej sie nie zabiore.Nie mam o tym zielonego pojecia.Jak mnie na cos najdzie z pewnoscia to "cos" u Ciebie zamowie:)A Julka taka dostojna.Ile czasu poswiecasz na czesanie?
OdpowiedzUsuńuuu, koszmar. Codziennie to tylko kilknaście minut, ale co 2 tygodnie jest kąpanko, a ta akcja trwa ok 5 godzin :-)
OdpowiedzUsuńPytam z ciekawosci bo ja mam yorka i przerobilam ja na wersje "troll" :)
UsuńTzn?
Usuńcudne te tildy :) Będę zaglądać częściej.. Pozdrawiam serdecznie Karolina z niemazaco.pl
OdpowiedzUsuńCudna jest. Szukam dla mojego jeszcze nienarodzonego wnuka męskiej wersji takiej lali. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA to chyba żaden problem :-) Tak samo się robi.
Usuńpiękniutkie są obydwie ... pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAnioly sa swietne, ta pierwsza szczegolnie mi sie podoba:)
OdpowiedzUsuńPrzedostatnie zdjecie Julki to mistrzostwo, jaka ona zywiolowa.
pozdrawiam
Piękne anioły, ja już od dłuższego czasu się zabieram, może w końcu spróbuję. A piesa boska !
OdpowiedzUsuńElis :) jestem kochana :*** Przeglądam Twój blog i podziwiam twoje prace - śliczne :))
OdpowiedzUsuńAle nie będę ukrywać, ze Julka skradła mi serce :))) Cudne psisko :))
Przeczytałam tez poprzednie posty i przytulam Cię mocno kochana :*****
Wiem co teraz przezywasz i jakie targają Tobą uczucia. Moja Mama odeszła w listopadzie ubiegłego roku.
Jeszcze raz mocno przytulam :***
Cieszę się, że znalazłaś chwilkę i wpadłaś do mnie :-)No, Julinek mój kochany, w następnym poście pokażę jeszcze kota :-)
UsuńRoztrzepaniec jest uroczy!
OdpowiedzUsuńTildy śliczniusie ale Kochana Twoja psinka jest bajecznie BOSKAAAAA!!!!
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie w biegu jest świetne, ja mam dwa yorki i są takie same świrki jak Twoja.
Nie obrażając Julki. A siedząca przy oknie jest naj naj najpiękniejsza.
Pozdrawiam.
Elis, jakie piękne te Twoje lale!!! Słodkie te ziewające! Złote ręce masz kobieto! A widok lecącej Julki bezcenny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko! :) - Dominika
Piękne anielice, roztrzepaniec wyjątkowo mi sie podoba;-))))
OdpowiedzUsuńp.s. jem mało , bo jestem na diecie hi hi, a ponieważ po raz kolejny życie zaserwowało mi kłopoty giganty uciekam w pracę w nocy i kłade się wtedy gdy już zasypiam przy maszynie....
UsuńPiękne obie anielice:)
OdpowiedzUsuńI ta książka kucharska jest niesamowita:)Jak takie maleństwo się robi, nie mam pojęcia...
A piesek prześliczny jest:)
Anielice są piękne, szczerze podziwiam! A Julka....chyba zakochałam się....
OdpowiedzUsuńMnie zauroczyla ta pierwsza kuchareczka, a ze jestem na etapie budowy domu to takowa w mojej kuchni mile widziana, jak bede na etapie wystroju wnetrz to sie zglosze!!!!
OdpowiedzUsuńhttp://aniolicalareszta.blogspot.co.uk/
Pozdrawiam cieplo Beata
Zapraszam :-) dzięki za miłe słowa :-)
UsuńLale świetne ale psiak wymiata przesłodki jest :-)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Marta
Musze zapytać: czy Julka (piesek znaczy) nie ściąga sobie łapką spineczek? Zawsze mnie to ciekawiło...
OdpowiedzUsuńNie, nigdy. Od "dziecka" jest do nich przyzwyczajona, więc pewnie ich nie czuje :-)
Usuń