Jakoś odwykłam od blogowania
i trudno mi było po takiej przerwie zasiąść przed kompem.
Postaram się cały ten wakacyjny okres zamknąć w jednym poście,
bo na bieżąco jednak pisze się lepiej.
W tym roku wraz z przyjaciółmi odpoczywaliśmy w Bieszczadach.
Bazę wypadową mieliśmy w samej Solinie,
nie należymy bowiem do osób szukających ciszy i spokoju.
Uwielbiam Bieszczady, bo można tam korzystać z różnych form wypoczynku;
Uwielbiam Bieszczady, bo można tam korzystać z różnych form wypoczynku;
wodne atrakcje, wędrówki po górach,
spacery po lesie czy objazdówki po pętlach...no ale to wiecie :-)
Bywałam już w Bieszczadach, ale skansen w Sanoku odwiedziłam po raz pierwszy:
Dawno temu podobne Mamusine pościele wymieniłam na KORĘ !!!!!!!!!!!!!! :-(((((
( bo była modna :-( bo wygodna :-(
Wszystko bym oddała, by cofnąć ten czas!
Po raz pierwszy też wybraliśmy się do Lwowa:
We Lwowie obejrzeliśmy wiele kościołów i cerkwi,
niestety w większości nie można było robić zdjęć.
Po powrocie z Bieszczad - tradycyjnie już -
zaliczyliśmy Country
i po raz pierwszy uczestniczyliśmy na żywo
w Kabaretobraniu w Zielonej Górze.
Po godzinie występów rozpętała się burza,
na szczęście byliśmy przygotowani na taką ewentualność :-)
... i tak w skrócie wyglądały nasze wojaże...
Pozostałe dni spędziłam w domu lub na działce,
gdzie zwyczajnie byłam mamą.
Był to bowiem ten cudowny czas, za którym tęskni się najbardziej
i który chciałoby się zatrzymać na dłużej...
Krótki czas, bo tylko kilka dni w roku mam koło siebie obie Córy...
A więc mimo upałów stałam w kuchni,
lepiłam pierogi, parowałam kluchy, robiłam gołąbki, piekłam kruszona,
przygotowywałam wszystko, czego nie ma w Rosji.
A Magda się zajadała i powtarzała:
- "Sasza, zapamiętaj tę chwilę!"
Młodsza córcia jest jeszcze zbuntowana
i wydaje jej się, że wszędzie dobrze, gdzie nie ma "starych",
ale jakoś wymusiłam na niej te kilka wspólnych dni :-)
Kiedy opuszczałam kuchnię, biegłam do maszyny,
by realizować zamówienia moich dziewczyn.
W tym roku na tapecie były poszewki, poduchy i woreczki.
Magdę wciągnął sielski klimat i wszystko chciała w tę deseń :-)
poszewki:
woreczki na bieliznę:
i wersja "męska"
Daria woli zdecydowanie inny klimat:
duży worek na pranie :
mniejsze na bieliznę:
natomiast te naszyte na poszewki wykonała dla mnie Roksana .
Zapraszam na jej bloga i zachęcam do wykorzystania jej prac,
bo wykonane są naprawdę cudownie.
bo wykonane są naprawdę cudownie.
ufff...
ale przynudziłam.
Wykonałam jeszcze kilka prac, ale już nie mam siły kontynuować tego posta,
a Wy na pewno nie macie siły go już czytać!
Wspomnę tylko, że ten wspaniale spędzony ostatnio czas miał również swoje złe strony :-(
Pyszne smażone pstrągi z frytkami, gofry z bitą śmietaną,
ciacho, codziennie piwko z chipsami...
to wszystko zostawiło widoczny ślad na mym ciele :-(
Jak ja przytyłam :-((((((((
Maskara!
Patrzę na siebie i wyć mi się chce!
Fotki robione były przed "oponkami",
teraz pozostają mi spodnie dresowe i spódnica z gumką :-)
Fotki robione były przed "oponkami",
teraz pozostają mi spodnie dresowe i spódnica z gumką :-)
Pozdrawiam !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
W tamtym roku byłam po raz pierwszy w Bieszczadach. Też odwiedziłam skansen w Sanoku i muzeum na zamku. Byłam zauroczona ikonami i chatami bojkowskimi.
OdpowiedzUsuńFajne miałaś wakacje. Moja córuś jest bardzo daleko prawie od roku.
Pozdrawiam.
Przed malwami skradłaś moje serce, ale na jeziorze na tym sprzęcie to już obłęd!!!
OdpowiedzUsuńA w kowbojskim kapeluszu - no POEZJA, ja nie widzę żadnych powodów do narzekań, zacznij się z siebie cieszyć zdolna kobieto. Mamo PIEEEKNYCH córek :)))))
Cudnie, z klimatem, jaki lubię. Moja jedna z córek też daleko. Serdecznie pozdrawiam. Jola
OdpowiedzUsuńale miałaś udane wakacje:) skansen bardzo mi się podobał:)pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńwakacje udane :))) i bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńwracaj powoli ;)
pozdrawiam
Wypad w Bieszczady fajna sprawa:) Zazdroszczę odwiedzin córki,ja na moją muszę poczekać do listopada:( Poduchy i woreczki super.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bardzo się fajnie dzisiaj czytało :)
OdpowiedzUsuńUdane wakacje i piękne chwile... i oby takich jak najwięcej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie ma co zalowac sobie na urlopie ;)))
OdpowiedzUsuńSkromniejsze kolacje przez nastepne dni, zero podjadania i nadprogramowe kilogramy pojda sobie precz.
We Lwowie bylam 10 lat temu i pamietam, ze balismy sie jechac autem, ze nam go uprowadza i jechalismy pociagiem, pozniej autobusem przez granice i jeszcze jakims busem...to byla wycieczka i przygoda ;))) Stare Wolgi jako taksowki i ogromne ilosci arbuzow na poboczach ulic zapadly w mojej pamieci :)))
Skansen w Sanoku musze odwiedzic poniewaz wiele osob sie nim zachwyca i poleca.
Pozdrawiam.
Co tam oponki, grunt że dobrze się bawiłaś i wypoczywałaś! Ja z trudem wygospodarowuję po kilka dni na urlop, a jak mi pasuje to znowu mąż nie może się wyrwać z pracy... Bieszczady uwielbiam, szkoda że z roku na rok są coraz bardziej zatłoczone i zaśmiecone...
OdpowiedzUsuńKochanego ciała nigdy dość....))))Cudne chwile które zostaną w pamięci na zawsze...Cieplutkie buziaki pa...
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńNiesamowity skansen!! Jestem pod ogromnym wrażeniem.W Bieszczadach byłam jako dziecko, ale Twoje zdjęcia są mega zachęcające, więc może w przyszłe wakacje się tam wybierzemy.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło :)
:) Bieszczady me rodzinne strony :)
OdpowiedzUsuńw sobotę sama zasuwałam w końcu kajaczkiem po Solinie :)
widac,ze wakacje udane i niezapomniane widoki, miejsca...
OdpowiedzUsuńciesze sie razem z Toba z tych chwil z corkami bo wierze,ze jak sa daleko to dla matki najszczesliwsze chwile :) a rzeczy piekne dla nich porobilas
oponkami sie nie przejmuj - raz sie zyje bedzie cieplej zima :P zartuje- napewno teraz zejda pozdrawiam
Piękne te Twoje transfery... Uroczo wyglądają zwłaszcza na woreczkach w paseczki :-) Pozdrawiam i zapraszam po odbiór wyróżnienia :-)
OdpowiedzUsuńcudny urlop. cudne zdjęcia, cudne poduchy, woreczki ...i cudne Corcie!!! a oponki...co łatwo przychodzi to łatwo sobie odchodzi :-) i tego się trzymaj ! serdeczności!
OdpowiedzUsuńGdzie tam przynudzilas .....
OdpowiedzUsuńTyle się u Ciebie dzieje,że musiałam nadążyć....
Widać że szczęśliwą i wypoczeta :)
Nie przejmuj się, ja też przytyłam:( Jak wakacje, to wakacje. Twoje były piękne. Dzieci w domu, to jest to, mimo, że nie wychodzi się z kuchni. Jeszcze te cudowności szyciowe. Pełnia szczęścia :)
OdpowiedzUsuńFajny wyjazd :) I prześliczne szyjątka !
OdpowiedzUsuńPiękne prace :) Fajne miejsca odwiedziłaś :)
OdpowiedzUsuńZjechałaś pół Polski :) Bieszczady i Lwów jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńI poduszki i woreczki bardzo fajne :)
Co tam "oponki". Najważniejsze, że wypoczęłaś i wspaniały urlop miałaś!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Ola Sz.
oj ... od czego zacząć ?
OdpowiedzUsuńWakacyjne wspominki CUDOWNE ! ach, zazdroszczę ! Ja w tym roku wakacji ZERO !
Matuchno, ale hurtowe szycie miałaś ... śliczności córom poczyniłaś !!!
Nie chciałabyś mnie zaadoptować :)?
Ściskam Eluś !
Takich wakacji można pozazdrościć...piękne zdjęcia...i te śliczne uszytki♥Córy maja szczęście ,że mają taką mamę:)Na temat oponek nie będę się wypowiadać....znak czasu,ot co;)
OdpowiedzUsuń