poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Powakacyjnie...

Jakoś odwykłam od blogowania 
i trudno mi było po takiej przerwie zasiąść przed kompem.

Postaram się cały ten wakacyjny okres zamknąć w jednym poście,
bo na bieżąco jednak pisze się lepiej.

W tym roku wraz z przyjaciółmi odpoczywaliśmy w Bieszczadach.
Bazę wypadową mieliśmy w samej Solinie,
 nie należymy bowiem do osób szukających ciszy i spokoju.

Uwielbiam Bieszczady, bo można tam korzystać z różnych form wypoczynku; 
wodne atrakcje, wędrówki po górach,
  spacery po lesie czy objazdówki po pętlach...no ale to wiecie :-)





Bywałam już w Bieszczadach, ale skansen w Sanoku  odwiedziłam po raz pierwszy:













Dawno temu podobne Mamusine pościele wymieniłam na KORĘ !!!!!!!!!!!!!! :-(((((
( bo była modna :-(  bo wygodna :-(
Wszystko bym oddała, by cofnąć ten czas!




Po raz pierwszy też wybraliśmy się do Lwowa:








We Lwowie obejrzeliśmy wiele kościołów i cerkwi, 
niestety w większości nie można było robić zdjęć. 
Po powrocie z Bieszczad - tradycyjnie już -
zaliczyliśmy Country



i po raz pierwszy  uczestniczyliśmy na żywo
w Kabaretobraniu w Zielonej Górze.



Po godzinie występów rozpętała się burza,
 na szczęście byliśmy przygotowani na taką ewentualność :-)


... i tak w skrócie wyglądały nasze wojaże... 



Pozostałe dni spędziłam w domu lub na działce,
gdzie zwyczajnie byłam mamą.

Był to bowiem ten cudowny czas, za którym tęskni się najbardziej
 i który chciałoby się zatrzymać na dłużej... 

Krótki czas, bo tylko kilka dni w roku mam koło siebie obie Córy...



A więc mimo upałów stałam w kuchni,
lepiłam pierogi, parowałam kluchy, robiłam gołąbki, piekłam kruszona,
przygotowywałam wszystko, czego nie ma w Rosji.
A Magda się zajadała i powtarzała:
- "Sasza, zapamiętaj tę chwilę!"

Młodsza córcia jest jeszcze zbuntowana
i wydaje jej się, że wszędzie dobrze, gdzie nie ma "starych",
ale jakoś wymusiłam na niej te kilka wspólnych dni :-)

Kiedy opuszczałam kuchnię, biegłam do maszyny,
by realizować zamówienia moich dziewczyn.
W tym roku na tapecie były poszewki, poduchy i woreczki.

Magdę wciągnął sielski klimat i wszystko chciała w tę deseń :-)
poszewki:


woreczki na bieliznę:

i wersja "męska"



  Daria woli zdecydowanie inny klimat:  



duży  worek na pranie :


mniejsze na bieliznę:
 

Transfery na woreczki i  poszewki zrobiłam za pomocą CitraSolv,
wykorzystując świetne grafiki Lilli,
natomiast te naszyte na poszewki wykonała dla mnie Roksana .
 Zapraszam na jej bloga i zachęcam do wykorzystania jej prac,
bo wykonane są naprawdę cudownie.

ufff...
ale przynudziłam.
Wykonałam jeszcze kilka prac, ale już nie mam siły kontynuować tego posta,
a Wy na pewno nie macie siły go już czytać!


Wspomnę tylko, że ten wspaniale spędzony ostatnio czas miał również swoje złe strony :-(

Pyszne smażone pstrągi z frytkami, gofry z bitą śmietaną,
 ciacho, codziennie piwko z chipsami...
to wszystko zostawiło widoczny ślad na mym ciele :-(

Jak ja przytyłam :-((((((((
Maskara!
Patrzę na siebie i wyć mi się chce!

Fotki robione były przed "oponkami",
 teraz pozostają mi spodnie dresowe i spódnica  z gumką :-)


Pozdrawiam !!!!!!!!!!!!!!!!!!!



24 komentarze:

  1. W tamtym roku byłam po raz pierwszy w Bieszczadach. Też odwiedziłam skansen w Sanoku i muzeum na zamku. Byłam zauroczona ikonami i chatami bojkowskimi.
    Fajne miałaś wakacje. Moja córuś jest bardzo daleko prawie od roku.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przed malwami skradłaś moje serce, ale na jeziorze na tym sprzęcie to już obłęd!!!
    A w kowbojskim kapeluszu - no POEZJA, ja nie widzę żadnych powodów do narzekań, zacznij się z siebie cieszyć zdolna kobieto. Mamo PIEEEKNYCH córek :)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudnie, z klimatem, jaki lubię. Moja jedna z córek też daleko. Serdecznie pozdrawiam. Jola

    OdpowiedzUsuń
  4. ale miałaś udane wakacje:) skansen bardzo mi się podobał:)pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. wakacje udane :))) i bardzo dobrze :)
    wracaj powoli ;)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wypad w Bieszczady fajna sprawa:) Zazdroszczę odwiedzin córki,ja na moją muszę poczekać do listopada:( Poduchy i woreczki super.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo się fajnie dzisiaj czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Udane wakacje i piękne chwile... i oby takich jak najwięcej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ma co zalowac sobie na urlopie ;)))
    Skromniejsze kolacje przez nastepne dni, zero podjadania i nadprogramowe kilogramy pojda sobie precz.
    We Lwowie bylam 10 lat temu i pamietam, ze balismy sie jechac autem, ze nam go uprowadza i jechalismy pociagiem, pozniej autobusem przez granice i jeszcze jakims busem...to byla wycieczka i przygoda ;))) Stare Wolgi jako taksowki i ogromne ilosci arbuzow na poboczach ulic zapadly w mojej pamieci :)))
    Skansen w Sanoku musze odwiedzic poniewaz wiele osob sie nim zachwyca i poleca.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Co tam oponki, grunt że dobrze się bawiłaś i wypoczywałaś! Ja z trudem wygospodarowuję po kilka dni na urlop, a jak mi pasuje to znowu mąż nie może się wyrwać z pracy... Bieszczady uwielbiam, szkoda że z roku na rok są coraz bardziej zatłoczone i zaśmiecone...

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochanego ciała nigdy dość....))))Cudne chwile które zostaną w pamięci na zawsze...Cieplutkie buziaki pa...

    OdpowiedzUsuń

  12. Niesamowity skansen!! Jestem pod ogromnym wrażeniem.W Bieszczadach byłam jako dziecko, ale Twoje zdjęcia są mega zachęcające, więc może w przyszłe wakacje się tam wybierzemy.

    Pozdrawiam Cię bardzo ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  13. :) Bieszczady me rodzinne strony :)
    w sobotę sama zasuwałam w końcu kajaczkiem po Solinie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. widac,ze wakacje udane i niezapomniane widoki, miejsca...

    ciesze sie razem z Toba z tych chwil z corkami bo wierze,ze jak sa daleko to dla matki najszczesliwsze chwile :) a rzeczy piekne dla nich porobilas

    oponkami sie nie przejmuj - raz sie zyje bedzie cieplej zima :P zartuje- napewno teraz zejda pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękne te Twoje transfery... Uroczo wyglądają zwłaszcza na woreczkach w paseczki :-) Pozdrawiam i zapraszam po odbiór wyróżnienia :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. cudny urlop. cudne zdjęcia, cudne poduchy, woreczki ...i cudne Corcie!!! a oponki...co łatwo przychodzi to łatwo sobie odchodzi :-) i tego się trzymaj ! serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  17. Gdzie tam przynudzilas .....
    Tyle się u Ciebie dzieje,że musiałam nadążyć....
    Widać że szczęśliwą i wypoczeta :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie przejmuj się, ja też przytyłam:( Jak wakacje, to wakacje. Twoje były piękne. Dzieci w domu, to jest to, mimo, że nie wychodzi się z kuchni. Jeszcze te cudowności szyciowe. Pełnia szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajny wyjazd :) I prześliczne szyjątka !

    OdpowiedzUsuń
  20. Piękne prace :) Fajne miejsca odwiedziłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zjechałaś pół Polski :) Bieszczady i Lwów jeszcze przede mną.
    I poduszki i woreczki bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Co tam "oponki". Najważniejsze, że wypoczęłaś i wspaniały urlop miałaś!
    Pozdrawiam serdecznie. Ola Sz.

    OdpowiedzUsuń
  23. oj ... od czego zacząć ?
    Wakacyjne wspominki CUDOWNE ! ach, zazdroszczę ! Ja w tym roku wakacji ZERO !
    Matuchno, ale hurtowe szycie miałaś ... śliczności córom poczyniłaś !!!
    Nie chciałabyś mnie zaadoptować :)?
    Ściskam Eluś !

    OdpowiedzUsuń
  24. Takich wakacji można pozazdrościć...piękne zdjęcia...i te śliczne uszytki♥Córy maja szczęście ,że mają taką mamę:)Na temat oponek nie będę się wypowiadać....znak czasu,ot co;)

    OdpowiedzUsuń