poniedziałek, 11 czerwca 2012

Mamuś...

Jeszcze raz muszę o Niej napisać.
Ostatni...
 Bo się uduszę. Bo nie przygotowałam się na Jej śmierć. 
Bo nigdy nie słyszałam, żeby ktoś umarł na tę chorobę tak szybko! 
Dostała skierowanie do szpitala. Już na drugi dzień padła diagnoza - nowotwór. 
Umarła 10 dni później! 
Zanim zdążyła się dowiedzieć na co jest chora, bo zabroniłyśmy lekarzom Jej o tym mówić.
 Choć pani doktor twierdziła, że na pewno wie. 
Była z wykształcenia biologiem, a przecież widziała, co dzieje się z Jej ciałem. 
Boże, w jakim tempie to się posuwało! 

Dostawała tabletki. 
Przez pierwsze dwa dni brała do ręki kieliszek, łykała...
Na trzeci dzień nie miała siły sięgnąć po lekarstwo. 
Z siostrą wkładałyśmy Jej tabletkę do buzi, dawałyśmy popić ...
 Po kolejnych trzech dniach szepnęła - "nie dam rady tego połknąć"... 
To rozduszałam Jej tabletkę na łyżce. I wlewałam do buzi. 
Lekarstwo gorzkie i słone od łez. Bo wyłam nad tą łyżką. 
Przecież kiedyś Ona mi tak rozgniatała... jak byłam mała...
Po kolejnych trzech dniach nie mogła połknąć nawet rozgniecionej...

Przez pierwsze dni witała mnie słowami " No cześć, córcia..." 
Po trzech dniach już nic nie mówiła. Tylko patrzyła. 
Któregoś dnia, kiedy siedziałam koło łóżka, pielęgniarka Ją zapytała: Kto koło pani siedzi? Poznaje pani? Wkurzyłam się i chciałam zwrócić pielęgniarce uwagę, by nie robiła z mojej mamy wariatki! 
Ale Mamusia popatrzyła na mnie, uśmiechnęła się i szepnęła: "Moja mamusia"... 
Wybiegłam z sali i wyłam, myślałam, że oszaleję. 
Były to jej ostatnie słowa do mnie... 
Potem już nawet nie patrzyła...
Mojej siostrze jest teraz jeszcze trudniej, niż mnie. 
Mieszkały razem, więc wszystko przypomina jej Mamusię.
 Ja miewam napady.
Jak np. dziś na spacerze z psem. Bo podczas spacerów najczęściej do Niej dzwoniłam.
 I powinnam była usłyszeć : "No cześć, córcia"...


21 komentarzy:

  1. Nie będę nic pisać i pocieszać ... tylko wirtualnie mocno przytulam ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem tu pierwszy raz i az nie wiem co napisac.Zadne slowa nie sa w stanie oddac tego co sie czuje w takiej chwili i zadne slowa nie sa w stanie pocieszyc kogos,kto stracil bliska osobe.Z racji zawodu ze smiercia spotykam sie niemal codziennie.Zaburzenia orientacji u mamy to nic innego jak skutek uboczny podawania lekow przeciwbolowych.A pani pielegniarce zabraklo troche dyplomacji.Taka nagla smierc jest dla wszystkich zaskoczeniem ale z drugiej strony patrzac los zaoszczedzil Twojej mamie bolu,bolesnych zabiegow,odlezyn a Tobie i Twojej siostrze patrzenia na to jak cierpi ukochana osoba.Mam nadzieje,ze Cie w zaden sposob nie urazilam.Sciskam Cie mocno i trzymaj sie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że mnie nie uraziłaś. My same pocieszamy się tymi właśnie argumentami. Ja kiepsko radzę sobie ze stresem i dlatego jest mi tak ciężko. Ale biorę się w garść, bo wykończę siebie i wszystkich wkoło... Dzięki za słowa otuchy...

      Usuń
  3. *♥**♥**♥*
    Strasznie mi przykro, jestem z Tobą całym sercem.
    Pozdrawiam ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Lzy ciekna mi strumieniami, tak cholernie mi przykro...
    Zalu nie mozna dusic w sobie bo oszalejesz, musisz to z siebie wyrzucic.
    Przytulam cie mocno.
    *♥*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi przykro ale słowa są tutaj zbyt banalne. I tak nie oddadzą głębi smutku i rozpaczy duszy. Strata tak ważnej osoby jaką jest mama nigdy nie zostanie niczym zastąpiona. 12 lat temu w podobny szybki sposób straciłem swoja babcię, mamę mojej mamy. Strasznie byłem z Nią związany. Do dziś bywają takie dni,że tak bardzo mi jej brakuje, że niemal czuję jak serce mi pęka. Smuć się i płacz, bo to pozwoli Ci ukoić smutek i choć już nigdy nie usłyszysz głosu mamy w słuchawce telefonu to któregoś dnia obetrzesz łzy i nieco odetchniesz. Jestem z Tobą. Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa. Zapraszam kiedy tylko najdzie Cię ochota. Pozdrawiam ,Grzegorz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi przykro...
    Nie wiem, co mogłabym więcej napisać...
    Może tylko to, że musiała być wspaniałą mamą, bo tak bardzo cierpisz...
    Ja niestety nie mam takich silnych więzów ze swoją mamą...

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak bardzo, bardzo mi przykro...

    OdpowiedzUsuń
  8. ...mogę tylko napisać.że strasznie mi przykro...Choć się nie znamy,ale wyraz tego jest naprawdę szczery:) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo Ci współczuje.
    Nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie co możesz teraz czuć.

    OdpowiedzUsuń
  10. ...tak jest ze czlowiek czasem nie wie co powiedziec w takiej chwili...
    ...ja troche wiem co czujesz bo 2 lata temu stracilam Tate...bedac daleko od niego to bolalo podwujnie...Do dzis czasem nie wierze ze Go nie ma...
    ...sa ludzie ktorych los doswiadcza mocniej niz innych i ja chyba akurat do tej grupy naleze bo wiele mam na swoim koncie doswiadczen ale...
    ...choc Cie nie znam i na blogu jestem pierwszy raz to stalas sie jakos dziwnie bliska memu sercu...moze to mocne wyznanie ale jestem szczesliwa ze do Ciebie trafilam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak mi przykro:( Czytając Twój post łzy cisną mi się do oczu,i ból ściska za gardło :( wiem co czujesz:( przeżywam właśnie to samo :( To cały czas boli:( i ten straszliwy brak kochanej mamy...mamy z którą można było porozmawiać o wszystkim i o niczym

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz, jaka byłą moja pierwsza myśl, kiedy mama zadzwoniła i powiedziała, że tata już nie żyje? "Dzięki Ci, Boże! Jemu już nic nie bili!" Twoja mama odeszła bardzo szybko, Ty nie zdążyłaś oswoić się z myślą o czymś takim, jeśli z nią w ogóle można się oswoić. Tato chorował dlugo i bardzo ciężko, wiadomo było, że lepiej nie będzie, tylko gorzej. Cierpiał tak, że my modliliśmy się, by to jak najszybciej się skończyło. Wiem, że rady dawać jest prościej, niż przeżywać. Ale popróbuj popatrzeć na to inaczej: ona tam, gdzie już wszystko dobrze, gdzie nic już nie boli, gdzie nie ma łez i cierpienia. Jej już dobrze, rozumiesz? To nam jest źle, bo zostaliśmy bez nich. Ale dla nich wszystko złe już się skończyło. Cieszmy się tym. Trzymaj się. Święta pamięć dla Twojej mamy!

    OdpowiedzUsuń
  13. .....Nie ma lekarstwa mocniejszego, skuteczniejszego, doskonalszego dla naszych ran we wszystkich sprawach ziemskich, jak mieć kogoś, kto cierpi
    z nami w każdym nieszczęściu i cieszy
    się w powodzeniu.Uwierz mi ze My dziewczyny ktore jestesmy na codzien pochloniete swoimi troskami , praca , rodzina, zawsze wracamy do naszych wymyslonych swiatkow jakimi sa tworcze szycie , malarstwo z pasja czy kulinarne podboje .Tak samo jak Ty przezywamy mniejsze lub wieksze rosterki , tragedie ... ALE JEDNO JEST NAJWAZNIEJSZE : ze znajdzie sie ktos taki z posrod tysiaca a moze miljona ludzi za tym szklanym ekranikiem , kto bedzie z Toba calym swoim sercem i myslami . I TO JEST PIEKNE BO JEST TO BEZINTERESOWNE I TAK BARDZO SZCZERE :))) trzymaj sie dziewczyno... pozdrawiam Betinka ...

    OdpowiedzUsuń
  14. Z całego serca dziękuję Wam za wszystkie wpisy, za każde ciepłe słowo. Dziękuję, że jesteście ze mną ...

    OdpowiedzUsuń
  15. poplakalam sie... bardzo Ci wspolczuje...

    nie ma slow pocieszenia w takich chwilach - trzeba wierzyc,ze beda lepsze dni kiedy bedziesz ja wspominac z radoscia, nie z placzem. moj starszy synek znal/pamieta moja babcie do niedawna choc 2 lata minely jak jej nie ma to jak mnie prosil,zebym cos o niej opowiedziala to plakalam, teraz wspominam jej przygody z usmiechem i duma,ze moge o niej opowiadac :) trzymaj sie kochana

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo to smutne, że ludzie odchodzą, a gdy odchodzą najbliźsi- nie potrafimy tego zaakceptować. Niestety, przez ból musimy przejść sami. Żadne słowa, żadna obecność nie ukoi takich łez. Jedynie czas jest lekarzem- goi rany i pozwala z nadzieją patrzeć w przyszłość. Ale tęsknota zostaje... Ściskam Cię, Kochana:*

    OdpowiedzUsuń
  17. Popłakałam się..........przypomniał mi się mój tata..

    OdpowiedzUsuń
  18. Łzy same napływają do oczu.. przypomniała mi się moja mama, która odeszła 4 lata temu. Zmarła nagle..5 dni przed śmiercią chodziła uśmiechnięta. Zapadła w śpiączkę - miała udar mózgu. Nie było mnie przy niej, nie spodziewałam się tego..
    Ściskam cię mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Moja Mamunia nie żyje już 11 lat, a odchodziła prawie tak, jak Twoja... 28 dni i po wszystkim... guz w płucu... Towarzyszyłam Jej do końca (sama, bo jestem jedynaczką, a Tato był niedołężny). Choć minęło tyle lat, nie jest wcale lepiej... Nigdy nie będzie już tak, jak dawniej :( Tej wyrwy nie da się załatać. Mnie nie udało się do tej pory pożegnać Mamusi i może zabrzmi to okrutnie, ale staram się nie wspominać, bo wspomnienia bolą okrutnie. A obraz ostatnich chwil wyrył się tak mocno, że chyba już mnie nigdy nie opuści :(
    Tobie z serca całego życzę, by było inaczej. Żebyś potrafiła pożegnać się z Mamą i wspominała Ją zdrową, uśmiechniętą.
    Bardzo mocno tulę Cię do serca i pozdrawiam z Tarnowskich Gór :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Moja mama odeszła w jeden dzień - w Dniu Matki 26 maja. W tym roku będzie 6 lat - nadal boli.
    Całe życie mieszkałyśmy razem.
    Ania

    OdpowiedzUsuń