poniedziałek, 25 czerwca 2012

Moje życie...

 Moje życie toczy się dalej...
Smutek przeplata się z radością, rozpacz ze szczęściem, płacz ze śmiechem...
Pisałam wcześniej, że jestem osobą, która słabo sobie radzi ze stresem.
Wszystko przeżywam zbyt emocjonalnie i nienawidzę siebie za to.

Mam fajną rodzinkę i wspaniałych przyjaciół, którzy dostarczają mi wiele radości.
Doceniam i cieszę się z każdego dobrego słowa, z każdego miłego gestu.
Ale wystarczy, że mąż się na mnie obrazi - umieram z rozpaczy.
Zawiodę się (lub wydaje mi się, że się zawiodłam) na którymś z przyjaciół - jestem najnieszczęśliwsza na świecie.
Usłyszę od którejś z córek coś przykrego  - beczę po nocach.
Koszmar jakiś!  Nie potrafię wyluzować! Nie jem, nie śpię, tylko myślę, co zrobiłam nie tak...

Przyznam się Wam, że nawet poszłam po poradę do psychiatry.
Chciałam, aby nauczył mnie wsio olewać...
Wiecie, co mi powiedział? Że jestem zdrowa baba.
Że jeśli potrafię skakać z radości z byle powodu - to jest ok.
Że jeśli potrafię wypłakać swój smutek lub wykrzyczeć swój gniew - to jest ok.
Nawet starał się mi wmówić, że taka wrażliwość to dar, a nie problem,
tylko muszę sama nauczyć się z nią obchodzić, żeby nie ześwirować :-)
Ale nie powiedział mi jak mam to zrobić ...

 Nadal nie mogę się otrzasnąć po śmierci Mamusi...
To przykre wydarzenie odbiło się nie tylko na mej psychice, ale i na mym zdrowiu.
Źle się czuję, ciągle boli mnie brzuch. Patrzę w lustro i jestem przerażona. 
Przez to wszystko schudłam, zrobiłam się stara i brzydka :-(
To dobija mnie jeszcze bardziej i kółko się zamyka ...

Muszę wziąć się w garść. Od jutra. 
Codziennie sobie obiecuję - od jutra ...

Bo powodów do radości mam naprawdę sporo.
Młodsza córcia kończy drugą sesję, wygląda na to, że dobrze sobie poradzi.
Cieszy nas to tym bardziej, że w styczniu przeszła silne i długo trwające zapalenie płuc.
Było bardzo ciężko i o mały włos nie zawaliła roku.

Drugi powód - zawitała w nasze progi starsza córka.
Na stałe mieszka i pracuje w Sankt Petersburgu - to szmat drogi, więc do domu przylatuje rzadko.
Za to na długo, bo na 2 i pół miesiąca (wykłada na tamtejszych uniwersytetach, stąd taki długi urlop).
Radzi sobie świetnie, otwiera przewód doktorski, wydała pierwszą książkę.
W ogóle jest pewna siebie i twardo stąpa po ziemi. 
Nie jak jej mama...

Tak więc muszę wziąć się w garść. 
Od jutra :-)

Post długi, może niepotrzebny, może zbyt osobisty...
Ale takie jest moje życie. Nie tylko Anioły i serwetki...

Jesli ktoś dotrwał do końca, ten zobaczy, jaki prezent przygotowałam dla starszej córki z okazji urodzin:


Niestety, nie umiem malować twarzy jak Aga Plieth czy Pani Niteczka
(a może umiem, tylko nie próbowałam, więc skąd mogę wiedzieć :-)
w każdym razie postawiłam na ciuchy i dodatki.




 Aaaa!!! Mam jeszcze dwa powody do radości!
 Wraz z córką przyleciał do nas na wakacje ten oto kawaler o imieniu Sasza:




Drugi powód - udało mi się doprać i doczesać moją panienkę Julię, którą ostatnio zaniedbałam:


Pozdrawiam i ponownie zapraszam na moje Candy
jeśli oczywiście ktoś ma ochotę na taką zabawę :-)


35 komentarzy:

  1. Kobietko bierz się w garść nie od jutra a od dzisiaj ...masz tyle powodów do radości i dumy ...wspaniałe córki :) lala odlotowa dopracowana w najmniejszych szczegółach :) kocur przystojny a Julka ...ehhhh moge tylko powzdychać prawdziwa piękność :) do zabawy się już zapisałam ...mam ochotę na tą ściereczkę oglądałam ją już ze sto razy :) pozdrawiam ... no i wiesz ... od dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Auuuuuu, jaka fajna córka. Nosz widze, że bym sobie z Wami niejedna noc przegadała.
    Niunia- wiesz, ze myslę o Tobie cieplutko. Pisałam Ci na maila.
    Co do kocura- ło matko- ale twardziej, a laska wyczesana az oczy cieszy.
    bUziole w noch.

    OdpowiedzUsuń
  3. sciskam mocno i namawiam do uśmiechu - masz wspaniałe dziecię, jest dla kogo byc piekną :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Post i piękny i potrzebny. Tyle prawdy i mądrości w nim zawarłaś. Trzymaj się dzielnie. Pozdrawiam Cię gorąco ze szpitalnego łóżka. Kroplówa kapie niemiłosiernie wolno, a ja spać nie mogę. Prezent czaderski. Buziaki,Grzegorz.

    OdpowiedzUsuń
  5. A nie wybierasz się Ty czasami latem na Kaszuby?? Mogłabyś wpaść z wizytą. Wbrew pozorom jesteśmy bardzo do siebie podobne. Pogadałybyśmy, może popłakały i może byłoby lepiej. Ciężko jest znaleźć dobro w czymś przykrym, ale się da. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ściskam cię cieplutko, bo nie bardzo wiem co mogę powiedzieć kochana...
    Masz najwspanialsze dzieci na świecie i tego się trzymaj;-))) Pozdrawiam raz jeszcze!!
    Lala jest genialna!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super blog, inspirujące, pięknie wykonane prace, podziwiam talent. Serdecznie pozdrawiam. Jola

    OdpowiedzUsuń
  8. Lala cudna :))) a Sasza po prostu obłędny!
    A teraz się trochę powymądrzam... Ten psychiatra jest do bani. Po pierwsze - na wszystko są tabletki. Zbadaj sobie poziom hormonów, bo to może być poważny problem, tarczyca albo hormony żeńskie, a więc wizyta u endokrynologa, żeby to sprawdzić. A jak sobie radzić ze stresem i nadmierną emocjonalnością, to powie Ci nie psychiatra tylko psycholog, z tym że dobry psychiatra też by Ci zaproponował terapię behawioralną na przykład, leczenie skojarzone psychiatryczno-psychologiczne. To szybko daje efekty. Ale bywa, że rozwiązanie znajduje dopiero neurolog. Szukaj dobrych specjalistów, warto nawet wydać trochę kasy, ale znaleźć przyczynę i rozwiązanie problemów, bo skoro nie czujesz sie z tym dobrze, to niech Ci nikt nie wmawia, ze Twój problem jest darem. Sama się męczysz i nie wiadomo czy innym nie dostarczasz stresów... Sam fakt, ze o tym piszesz publicznie, świadczy że sprawa jest poważna. Niech Twój blog nie zamieni się w jakąś ścianę płaczu. Robisz piękne rzeczy i jesteś fajną kobietką. Trzymaj się i nie poddawaj po jednej nieudanej wizycie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Lala to istny klon Córki :))) Śliczna jest i taka dopracowana!
    Zwierzaki cudne (szczególnie Pan Kocur wpadł mi w oko:D )
    Pozdrawiam ciepło i życzę jeszcze więcej powodów do radości i dużo sił w codziennym życiu :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się z Agatą - zacznij od dzisiaj :) Bardzo poważnie rozważ to, o czym napisała Kalliope.
    A ja przesyłam Ci tonę pozytywnej energii i uściski. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyny mają rację - nigdy nie zaszkodzi zapukać do dobrych specjalistów. Ale, jeśli Ciebie to pocieszy choć ciut-ciut: wielu z nas ma taki problem. Ten, kto widzi i czuje piękno tak, jak Ty, kto może tak precyzyjnie przełożyć go na rzeczy codzienne i namacalne, jest bardzo wrażliwy i emocjonalny. To normalne, jeśli nauczysz się sobie z tym radzić. I tu właśnie mogą pomoc specjaliści. Mam absolutnie ten sam problem: nachmurzone brwi męża (nigdy na mnie nie krzyczy) - dla mnie już istna tragedia, ja już choruję. Ale nauczyłam się odróżniać to najważniejsze od tego mniej najważniejszego :) Pomogła mi w momencie prawie załamania koleżanka psychiatra, która wypisała lek, co pozwolił mi podejść do siebie z dystansem i jak by ze strony zobaczyć wszystkie swoje lęki i strachy, poukładać ich na odpowiednie półeczki w swojej świadomości. Nie wiem, czy jasno opisałam. Nadal wszystkiego się boję i wszystkim się zamartwiam, ale mam w głowie kilka półek :), na których jest miejsce dla radości i uciechy z codzienności. Te półki są z samej góry, by lepiej wszystko było widać :) Wiem, wiem, brzmi, jak monolog pacjenta psychiatryka :D Ale tak na poważnie... Jesteś świetną babką, jesteś utalentowana i kreatywna, masz cudne córki i zwierzaki. Tylko pozwól sobie tym się cieszyć! Życzę szybszej poprawy i dużo sił i cierpliwości!
    Wytworki Twoje są wprost powalające!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kobieto, po pierwsze posłuchaj rady Kaliope tez wydaje mi się że nie trafiłaś do dobrego specjalisty, po drugie masz dar w rękach i wspaniałe córki i tego się trzymaj bo to jest najcenniejsze. A strata kogoś bliskiego zawsze boli wiem to bo nie mam taty, nie dawno zmarła moja kuzynka w wieku 37 lat i rozumiem co przechodzisz.Tak więc weź się w garść jak to mówią bo szkoda życia na zadręczanie się. Pozdrawiam cieplutko i głowa do góry.

    OdpowiedzUsuń
  13. Lala śliczna, zwierzaki super i posłuchaj rad w/w dziewczyn. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudeńka ! Lala fantastyczna ,psinka i kot- skradły moje serce !! :)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  15. Masz tyle dobrych rzeczy, żeby się cieszyć - wykorzystaj to!!! :) I nie od jutra, ale od zaraz!!! Szasza jest boski :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Kochana widze ze rady juz sa, wiec ja nie bede o tym. Lale uszylas fantastyczna, normalnie kopia Twojej corki suuuper, ciekawi mnie wielkosc bo skad wytrzaslas okulary jesli jest malych rozmiarow:)
    pozdrawiam
    ps: udanych wakacji z corka

    OdpowiedzUsuń
  17. Masz same powody do radości, tak przynajmniej wynika z tego, co piszesz.Nie przejmuj się drobnostkami. Zostaw zamartwianie się czas na prawdziwych problemów, a mam nadzieję, że one nigdy ci się nie tafią więc się tylko ciesz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Elu, nie odkładaj na jutro ... zacznij od dziś ...
    rozważ to, o czym napisała Kaliope ...
    nie poddawaj się po jednej nieudanej wizycie ...
    jak sama piszesz, masz wiele powodów do radości,
    masz wspaniałą Rodzinę,
    jesteś fajną, utalentowaną i kreatywną babeczką ...
    Życzę Ci dużo siły i cierpliwości,
    Pozdrawiam ciepło, trzymaj się.
    Piękny prezent urodzinowy przygotowałaś dla córki :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Rad wiele już było, ja też powtórzę zacznij od dziś! Wspaniałą rodzinkę masz, futrzaki rewelacyjne i cudności tworzysz. Ciepłą myślą wspieram i głowa do góry:)

    OdpowiedzUsuń
  20. :-))) czytam że fajna kobieta z Ciebie i zostaje na dłużej ...
    pozdrawiam i serdeczne życzenia dla córki :)))
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  21. Masz wiele powodów do radości a nie do smutku choć śmierć bliskich to straszne przeżycie ale życie toczy się dalej i pomyśl o sobie....weź się więc w garść i to od dzisiaj....pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  22. Życie jest jakie jest niestety i nie zmienimy tego i dlatego nie odkładaj nic na jutro! Wiem, że to tak łatwo mówić a trudniej wprowadzić w czyn ale trzeba próbować cieszyć się każdym dniem, masz piękne i zdolne córki, słodkiego psiaka, swoje hobby:) Będzie dobrze!
    Ściskam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Życie jakie jest każdy widzi ze swojego punktu widzenia. Ja ostatnie też ciągle się marzę ale mówie sobie, że to nie ja tytlko moje hormony. ( Wkażdym razie staram to sobie wmawiać.) Też mi się to nie podoba ale cóż..... Zycie jakie jest...
    A teraz z innej beczki. Super kawaler. Aż żałują, że moje kocice są wsterylizowane. Pewnie były by śliczne kociąta.
    Pozdrawiam serdecznenie, Dana.
    PS
    Głowa do góry.

    OdpowiedzUsuń
  24. Dzięki wszystkim za słowa otuchy. Już się wzięłam w garść ;-)

    OdpowiedzUsuń
  25. To co przeczytałam o Tobie sprawiło, że z chęcią będę do Ciebie zaglądać! Bo ja też niestety zaliczam się do wrażliwców tego świata, więc wiem co przechodzisz!
    Z tego po prostu nie można się wyleczyć, trzeba sobie jakoś radzić! Ja odkąd założyłam bloga stworzyłam sobie swój świat tak aby nie zwariować i to mi jakoś pomaga. Mam nadzieję, że Twoje pasje tworzenia pięknych rzeczy pomagają Ci w tych trudnych chwilach!
    Pięknym prezentem obdarowałaś swoją Córcię! Wiem jaka trudna jest tęsknota za ukochaną osobą trudna i bolesna dlatego Życzę Ci cudownych chwil z nią spędzonych!
    I zobacz jest 3 z minutami a ja nie śpię...czyli nie jesteś sama! ;)
    Trzymaj się! ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Wspaniały prezent dla córy uszyłaś:)
    Ściskam mocno:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając to co piszesz dochodzę do kilku wniosków - że tak jak ja uważasz, że bycie wrażliwcem (nadwrażliwcem?) wcale nie jest łatwe i przyjemne oraz, że to z wiekiem nie mija, tylko człowiek wciąż się torturuje skokami nastrojów... to dobrze nie wróży, tym bardziej, że czasem marzę by znormalnieć i aż tak się nie przejmować wszystkim... choć z drugiej strony skakanie z radości z byle głupstwa jest bezcenne, a bez tej wrażliwości i tego by nie było :-)
      pozdrawiam serdecznie i ściskam!

      Usuń
  27. Mam tak jak Ty- ciężko się żyje:)I nie wiem czy to jest uleczalne:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Kochana lala pierwsza klasa!!! Brawo Kochana. A co do wrażliwości... Wiesz mam takie powiedzonko - Człowiek wrażliwy widzi tęczę. Niewrażliwy widzi krople. Bez nas nie byłoby poezji, sztuki, nawet tej niedoskonałej... Uszka w górę

    OdpowiedzUsuń
  29. hej wrazliwcu - mysle,ze to jest dar tylko trzeba sie nauczyc z nim zyc :) wiem,ze czasem w chwilach zwatpienia czy smutku ciezko nam sie na nowo pozbierac ale trzeba wierzyc,ze wlasnie nastepnego dnia cos mileog sie zdarzy i starac sie doceniac w takich chwilach chocby drobiazgi, ktore nam pomoga stanac na nowo na nogi. gratuluje zdolnych corek :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  30. Akurat trafiłam do Ciebie i prosto na ten wpis;) Ach, jak mi to jest bliskie, też tak mam, stres, emocje, zamartwianie się, rozmyślanie, często na wyrost i niepotrzebnie. Jak jest dobrze to jest dobrze, a jak się coś wali to od razu na całego. Nie wiem co radzić, może karmić się tymi dobrymi chwilami jak najwięcej, łapać i zatrzymywać w sobie, żeby mieć siłę na to co złe..
    Pozdrawiam i zapraszam:
    http://blue-anna-wieczorami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. taaa..nadwrażliwym nie jest łatwo......ja to zastanawiam się ,kiedy mój mąż mnie walnie po kolejnym moim pytaniu:...ale ty i tak mnie kochasz??? on zmęczony po pracy ...a ja juz zastanawiam się ,czy coś nie tak zrobiłam...i tak ze wszystkim.....ale lala jest klonem córci!!!cudna:))...o kocie z czystej zazdrości nie wspomnę:))))

    OdpowiedzUsuń
  32. Przez chwilę miałam wrażenie, że czytam o sobie...wspaniały post, taki ludzki. Nie wiedziałam, że nadwrażliwość ro dar. Ja z moimi myślami tłukę się cały czas i nie milkną we mnie głosy, nawet w nocy. Ale to dar i trzeba nauczyć się z tym poradzić? Jestem szczęśliwa, że Trafiłam w miejsce, które stworzyłaś.

    Gratuluję życia rodzinnego; od wspaniałych córek na groźnym kocie i słodkim piesku skończywszy :):):)
    Gratuluję TALENTU w szyciu.. ale coś czuję, że jest Tu więcej takich magicznych perełek :) Zostanę w tym miejscu na dłużej, pooglądam, popodziwiam, powzruszam się :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Podobny problem miała moja córka. Wszystko przeżywała, płakała, aż strach było się odezwać. Przez przypadek odkryła Witamix, od grudnia pije zielone koktajle, po 3-4 szklanki dziennie. Uzupełniła nimi brakujące mikroelementy. Dziś jej nie poznaję, jest wesoła, pełna energii, poprawiła się cera, figura.
    Lala równie śliczna, jak pozostałe.

    OdpowiedzUsuń
  34. Wrażliwcy za to robią, wykonują piękne rzeczy
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń